Zapachy ogrodu

Okaleczona z krwawiącymi od ciosów ranami
przybita ciemnością do ziemi
aby przetrwać zaczęłam tworzyć


własny ogród zrodzony z marzeń mej duszy.
I tak powstał zaczarowany maleńki świat
pośród ogromu ziemskich przestrzeni.
Im więcej marzeń, tęsknot i zagubionych pragnień
wydobywała z siebie moja dusza
tym stawał się ten zakątek raju coraz piękniejszy.
Płynęły dni i lata jak obłoki
zmienne w swych kształtach i kolorach.
W wielkim mozole wzrastania
powstało wokół mnie coś co przekroczyło moje marzenia.
Dorodne drzewa, krzewy i kwiaty
opromieniał blask tęczy a złocista mgiełka miłości
rozjaśniała przestrzeń wokół mnie i mojego ogrodu.
Czasem tylko wielkie nawałnice ciemności
i lodowate zawieje odzierają z piękna i słodyczy
ten maleńki świat mgielnych cudów.
Przyszła raz chwila zamierania w nas życia.
Leżałam cicha, spopielona na dnie,
a moje rośliny i drzewa usychały z tęsknoty
skamieniałe i szare od smutku.
Wówczas przybył ktoś,
kto czerpał wiele lat świeżość z tego ogrodu.
Jego przybycie poprzedzał obłok świetlisty.
Woń wiosennych kwiatów podarował mi na powitanie.
Jego obecność rozjaśniła miłością zgęstniały mrok.
Drzewa i kwiaty powstały z popielatego uśpienia
i wystrzeliły wiosenną świeżością i zapachem
jakby zapragnęły dotknąć nieba.
W mej duszy i wokół mnie zajaśniało
nowe słońce i rozkwitły jeszcze piękniejsze kwiaty.
W złej godzinie hojnie obdarowywany przez nas przyjaciel
podarował nam niebo swej duszy.
I nowy powiew świeżości rozbudził w nas życie,
we mnie i w moim ogrodzie.

Barbara Kosacka